Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:45, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jej samotność nie trwała długo. Jakaś nieznana Tibby Krukonka pozwoliła sobie na przyjazny gest. Uśmiech. Może i miły. Ładnie z nim wygląądała.
Panna McGregor nie miała jednach ochoty na kolejne beznadziejne pytania. Jak masz na imię? Ile masz lat? Lubisz transmutację? Błe.
Wykrzywiła tylko usta w nieznanym sobie geście.
Niebo było takie inspirujące tego dnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Pon 12:53, 07 Maj 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
O, tak, niesamowicie inspirujące.
Może dlatego Natalie postanowiła się przysiąść. Schowała książkę i wyjęła blok, obracając między palcami węgielek.
- Natalie - przedstawiła się, a z jej twarzy nadal nie schodził uśmiech.
Odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała uważnie na Ślizgonkę.
- Nie sądzisz, że niebo wygląda dzisiaj jak sufit w pracowni eliksirów, kiedy komuś wybuchnie kociołek? - zapytała po prostu, podkurczając pod siebie nogi na tej ławce i przechyliła głowę w bok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:10, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
- Tibby - reszty jej wypowiedzi nie skomentowała.
Odwróciła się plecami do Krukonki. Przyglądała się teraz jednemu z naburmuszonych gagrulców, siedzących na murze. Dziwną miał minę.
Uśmiechnęła się do niego.
Niech szlag trafi tą ciekawość.
Dyskretnie, tak aby jej towarzyszka nie zauważyła, odwracała się do niej. Ten blok był bardzo inspirujący. Węgiel też jakby uśmiechał się przyjaźnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Pon 13:16, 07 Maj 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Lecz panna Hepburn to spostrzegawcza istota.
- Nie pokazuję nikomu swoich niedokończonych prac - powiedziała cicho.
I przymknęła szkicownik.
- Malujesz? Czy tylko się tym interesujesz? - zapytała, węgielkiem lekko postukując o okładkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:21, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie - zwykłe i proste. A tak wiele znaczące.
Spojrzała ponownie w niebo. Chmurzyło się. Za szybko się chmurzyło.
- Będzie padać - bardziej powiedziała do siebie niż do Natalie.
Otuliła się szczelniej swetrem i odrzuciła włosy. Znów wchodziły jej do oczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Pon 13:28, 07 Maj 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
- Możliwe - odparła lakonicznie.
Powróciła do szkicowania, delikatnie marszcząc brwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:30, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Poczuła, że ona i Natalie nie mają ze sobą nic wspólnego. Wstała i ruszyła w kierunku zamku.
Wiatr nadał dął niemiłosiernie mocno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Pon 15:17, 07 Maj 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Natalie odprowadziła wzrokiem Ślizgonkę i wzruszyła ramionami.
Przymknęła na chwilę oczy, opuściła nogi na ziemię, wyprostowała się.
Obudziło się w niej niewypowiedziane pragnienie.
Namalować wiatr.
Tylko jeszcze nie miała pojęcia, jak oddać na płótnie to szczypanie policzków. I niesamowite orzeźwienie.
Bo to nie mogłyby być jedynie smugi, tak jak u niektórych malarzy. Zawsze dążyła do czegoś więcej.
Po chwili schowała szkicownik do torby.
I tak sobie siedziała, pozwalając, by powietrze bawiło się jej włosami.
Dopóki nie zacznie padać, postanowiła.
Uśmiechnęła się.
Świadoma, że żyje.
Takie dziwne uczucie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:01, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Wyszła... a właściwie to 'wypadła' na dziedziniec z głośnym prychnięciem. Wszyscy ponownie zniknęli, choć obiecali, że tego nie zrobią. Ludzie to już naprawdę nie mają za grosz honoru, ani dumy! Ze zrezygnowaniem rzuciła torbą, jeszcze przed chwilą przewieszoną przez ramię, o murek. Nigdy nie rzucała nią o powierzchnie poziome. Wtedy nie zsuwała się tak ładnie.
Usiadła nad poturbowaną i wpatrzyła w niebo.
Ha! Wędrowały po nim chmury. Czyżby dzień nie miał być jednak stracony...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:01, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Granica pomiędzy obserwowaniem chmur, a marnowaniem czasu jest naprawdę cienka. Albo nawet nie istnieje. Czy tak, czy owak - Peppy uznała, że już dawno ją przekroczyła i powędrowała do zamku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Terry Wingstock
Gryffindor
Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:30, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba od strony błoni, bo raczej nie od szkoły, nadszedł, a raczej przykołysał się Wingstock.
Wyglądał na jeszcze bardziej radosnego niż zwykle: lekko rumiany, ze zmrużonymi oczyma. Ukłonił się kilku kolumnom, a koło trzeciej usiadł, klepiąc ją przyjacielsko po podstawie.
- Masz racje, stara... Masz racje... - mruknął, gapiąc się na niebo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Terry Wingstock
Gryffindor
Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:39, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Poruszył się niespokojnie i zerknął ze złością w kierunku lasu.
- Ingaaaart, zabieeerz mój paraasol! - jego krzyk odbił się echem po okolicy.
Wingstock pociągnął stanowczo nosem. Zerknął na kolumnę dziwnie.
- No jak po co...? Faceci w spódnicach to złodzieje... - fuknął, poklepując ją ponownie- Mała... Co ty wiesz o życiu - dodał po głębszym namyśle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:48, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ailith, z włosem rozwianym przez liryczny wiatr, zjawiła się tu i ówdzie, czyli na dziedzińcu w celach wiadomych (czyli niewiadomych).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Terry Wingstock
Gryffindor
Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:51, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba jej nie zauważył, bo namiętnie ciągnął swój wywód na temat... ee...
Żeby to on sam wiedział o czym...
- Bo widzisz, mała... To nie jest tak hop, siup...! I jeszcze siedzi ci taki pan od spódniczki i marudzi, że ci sie wcale nie uda, ale nieee... Nie znają mnie jeszcze...! - gestykulował, nie wiedzieć czemu, nożem.
Kolumna słuchała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:53, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Podeszła bliżej, trochę na około, tak na wszelki wypadek, wiedziona doświadczeniem (na przykład, do nieprzytomnego nie można podejść od strony rąk, bo złapie cię za kostkę, a potem ugryzie w łydkę).
- Y, Wingstock, wariujesz - stwierdziła poważnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|