Dziedziniec

Terry Wingstock

Obchodzącą go dookoła Ailith mógł uderzyć ledwie wyczuwalny aromat alkoholu.
Oczywiście, jeśli miała dobry węch.

Wingstock zmarszczył brwi. I przestał gestykulować. Nóż położył obok siebie.
Wyciągnął palec w kierunku dziewczyny.
- Patrz... - zwracał się do kolumny - Anioł przyszedł... Taki... - reszta wypowiedzi okazała się być bezkształtnym bełkotem.

Mimo to, kolumna słuchała.

Ailith Ingart

- Anioł to taki pies - mruknęła. - Na Łuk i Świątynię, gdzieś ty był?

Terry Wingstock

Zakołysał się lekko na boki. I uśmiechnął.
- Jaka śliicznaaa... - zachwycił się, starając się wstać na nogi.
- Nie taka jak ty. Sztywna i bezbarwna. Ty musiałabyś skoczyć z Murrayem i Ingartem do pubu panów w sukienkach, żeby się rozruszać - mruknął do kolumny, która nie skomentowała.

Ailith Ingart

- ...oni są w gejowskim klubie...?
Wyciągnęła ręce w kierunku Terrego, z zamiarem pomocy przy wstawaniu.

Terry Wingstock

Wstał sam, wyciągnięte ręce wykorzystał początkowo, by utrzymać równowagę, potem zaś, zapatrzył się na jasne dłonie dziewczyny.
- To byli geje..? Nic nie mówili... Ale mieli kraciaste kiece... Zabiję ich, jak to byli geje... - mruczał zirytowany.

Zaraz potem schylił się i pocałował Ailith w rękę.
- Jestem do usług, madame... - uśmiechnął się rozbrajająco.

Kolumna milczała zawzięcie.

Ailith Ingart

Nie zachichotała, niczym pensjonarka. Za to oblała się rumieńcem.
- I co.

Terry Wingstock

Spojrzał na nią nieprzytomnie.
- I teraz, będziemy tańczyć... - mruknął stanowczo, obejmując dziewczynę - Bo z pięknymi kobietami trzeba tańczyć. I trzeba im mówić, że są piękne.

Kiwnął głową i ruszył naprzód.
Rozpoczął się kołysany walc angielski.

Ailith Ingart

Spoważniała. Spąsowiała. Co tam jeszcze chcecie na "s".
- Przestań.
Odsunęła się stanowczo i złapała go za nadgarstki.

Terry Wingstock

Zatrzymał się i wbił w nią smętne, iście szkliste spojrzenie.

- Ajj... I nawet zatańczyć nie chcesz... Jaka szkoda...
Łypnął na kolumnę oceniająco.
- Nie. Ciebie nie chce. Chce tylko ją - mruknął stanowczo.
Kolumna nie skomentowała.

Terry zerknął na Ailith.
- To co teraz...? Pójdę na śmietnik..? - zapytał z uśmiechem.

Ailith Ingart

- Jeśli chcesz - wzruszyła ramionami. - Wolałabym nie.

Terry Wingstock

- O... - zdziwił się. Nie był może, trzeźwy, ale...
Podszedł bliżej.
Podrapał po głowie. I spojrzał Ailith w oczy. Uważnie.
- Gdzie jest Ailith...? Znowu coś...? Znów trzeba pomóc..? Ona tak nie mówi - zapewnił z przekonaniem, marszcząc brwi.

Kolumna milczała, bo się chyba speszyła.

Ailith Ingart

Przewróciła oczami z irytacją.
- Gdybyś nie pił, a przynajmniej gdybyś nie pił beze mnie, to bym tak nie mówiła.

Terry Wingstock

- Ee... - błysnął elokwencją, mrużąc oczy - Ale ja nie piłem... Nie dużo. Nie rozumiem... Znaczy się, że co...? - zamotał się, chybocząc się lekko na boki.

Ailith Ingart

Złapała go za ramiona i przycisnęła mu je do żeber, niezbyt mocno.
- Znaczy, że idziesz spać.

Terry Wingstock

- Ja nie chcę spaaać - pożalił się, robiąc dziecinną minę - Ja chcę na ciebie patrzeć... Ciągle... Już przez Murraya straciłem okazję...! - nie wyrywał się, co to to nie. Po prostu marudził, jak szczeniak.