Główny księgozbiór.

Perpetua Scout

- Nie wiem, czy Faunt jest za równouprawnieniem, Cori - zaśmiała się, mrużąc oczy dalej. Mrugnęła raz. Albo dwa. - Skoro szefowa jest pewna, zastępczyni nie ma nic do gadania w tej sprawie. Chyba, że pobawimy się w demokratyczne bractwo.
Skrzywiła się nieznacznie. Bredziła. A było dość wcześnie. Zbyt wcześnie na bredzenie.

Corinne Hawkins

- Na pewno jest za równouprawnieniem. Zresztą - przy dyktaturze nie miałby nic do gadania, a przy demokracji byłby w mniejszości, prawda?

Perpetua Scout

Potwierdziła skinieniem głowy, a raczej czoła. Dmuchnęła w kosmyki, które spadły jej na twarz. Bezskutecznie.
- Będziemy mieli jakieś charakterystyczne powitanie, szefowo?
I ponownie dmuchnęła, tym razem pozbywając się ich.

Corinne Hawkins

- Jasne. Ale wymyślaniem powitania powinni się zająć Fauntley i Terry. Od czegoś są faceci, prawda?

Perpetua Scout

- Naprawdę wierzymy w ich kreatywność? - odpowiedziała pytaniem.

Corinne Hawkins

- Jak ładnie poprosisz Fauntleya, to zgodzi się na wszystko - powiedziała lekko złośliwym tonem, aczkolwiek dalej wesoło się uśmiechała.

Perpetua Scout

- Czy szefowa aby coś sugeruje?
Uśmiechnęła się do chmur złośliwie. I uroczo. Perpetuowato.

Corinne Hawkins

- Ależ skąd, moja droga zastępczyni. Romanse w miejscu pracy są niemile widziane - zaprotestowała wciąż tym samym tonem.

Perpetua Scout

- I szefowa pewnie nie zamierza romansować - rzuciła zjadliwie.

Corinne Hawkins

- Oczywiście, że nie zamierza, moja droga zastępczyni. Jestem osobą pozbawioną życie osobistego. Wie zastępczyni, praca i te sprawy... To cel mojego życia. Pokazywać jak idealne jest życie w samotności.
Starała się nie roześmiać.

Perpetua Scout

- Bo przecież ono jest idealne - dopowiedziała, odrywając na chwilę wzrok od chmur i przyglądając się Corinne. - A szefowa jest tego doskonałym przykładem.

Corinne Hawkins

- Dziękuję, droga zastępczyni.
Corinne przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać, ale kąciki jej ust drżały.

Perpetua Scout

- Ależ nie ma za co - rzuciła kulturalnie, bo tak wypadało. Wróciła do obserwacji obłoków. Tylko oczy jej się śmiały, reszta zachowywała powagę.

Corinne Hawkins

- Peppy? - zagadnęła pozwalając już sobie na uśmiech.

Rachel Gray

Weszła do biblioteki ze swoim szkicownikiem w ręku. Przez pierwszych kilka dni w Hogwarcie nudziła się zupełnie - lekcje były odwoływane, a ona jeszcze z nikim nie nawiązała bliższej znajomości, dlatego przez ten czas zajmowała się głównie rysowaniem.
Teraz zaczęła się przechadzać pomiędzy półkami, mając nadzieję, że znajdzie coś ciekawego do czytania.