Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Główny księgozbiór.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 90, 91, 92 ... 117, 118, 119  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Działy otwarte
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Theophil Venom
Slytherin



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:59, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Przewrócił oczami. Postanowił pobawić się jeszcze chwilkę z Puchonem, po czym zostawić go tu bez zbędnych ceregieli. Spojrzał na niego.
- Od początku jesteś jakiś nerwowy... - zaczął. Udał, że się namyśla, po czym zapytał spokojnie:
- Czyżby chodziło ci o moją znajomość z Peppy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 18:05, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Uśmiechnął się. Cierpliwie. Bo najwyraźniej przecenił jego możliwości.
- Theo - zaczął spokojnie, tonem, jakim matka poucza swoje nieznośne dziecko. - Gdybym był nerwowy to już opiekowałby się tobą Ian, ciesząc się, że może składać cię z drobnych kawałków w całość. - Miły, niedorzecznie wyrozumiały ton. Jak do dziecka. I spojrzenie, które miało coś z rozbawienia, a coś z niezdrowej obsesji.
- Przez emocje tracisz znolność do obiektywnej oceny sytuacji, Theo - powiedział po chwili nieznośnego milczenia. - Tu nie chodzi o twoją znajomość - powiedział łaskawie. - A o ciebie. - Pochylił się jeszcze bardziej, spogladając mu w oczy. - O twoją osobę, Theo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Theophil Venom
Slytherin



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:18, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Roześmiał się. Mimochodem. Ale nie był to radosny śmiech, raczej gorzki śmiechopodobny dźwięk, który miał oznaczać, że uważa słowa Fauntley'a za śmieszne.
- Och, naprawdę? - zapytał z udawaną uprzejmością, przeciągając sylaby.
Na twarzy miał wypisane rozbawienie. Spojrzał w oczy Puchona.
- A odniosłem dziwne wrażenie, że co jak co, ale twoje emocje rozbiegły się po bibliotece, gdy tylko do niej wszedłeś - urwał. Wpatrywał się w Fauntley'a, a drwiący uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Moja osoba jest skłonna błagać o głębsze wyjaśnienie - mruknął na koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 18:33, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Obserwował go dalej z tym samym wyrazem twarzy. Śmiech to zdrowie, jak powiadają.
- Kpij, przyjacielu - powiedział, prostując się. Splótł razem palce. - Kpij, bo nie wszystkim jest to dane - dodał ciszej. Jego wzrok przypominał teraz spojrzenie naukowca przygladającemu się ekseprymentalnemu szczurowi, któremu podano dopiero co wynalezioną substancję. Milczał przez chwilę.
- Moje emocje - powtórzył po nim, z dobrodusznym uśmiechem. - Theo, teraz jesteśmy sami i emocje nie mają tu nic do rzeczy. Nie będę ci tłumaczył, dlaczego moje emocje biegają, a nie są na smyczy. Nie będę udawał, że na niej są - powiedział cicho. Bardzo cicho, przyglądając mu się przez cały czas. Interesowały go oczy Ślizgona.
Zastanawiał się, czy warto mu cokolwiek tłumaczyć.

[wybacz, bukuś, ale zmywam w międzyczasie i dlatego tyle to trwa.]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Theophil Venom
Slytherin



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:10, 27 Kwi 2007    Temat postu:

- Przyjacielu? - powtórzył najwolniej jak potrafił. Zamrugał leniwie, jakby nie wierzył w to, co usłyszał. Chcąc, nie chcąc wydał z siebie dźwięk zbliżony do prychnięcia, jednak słychać było, że leżał na jednej półce razem z niedowierzaniem. Nie spuszczał wzroku z Puchona, choć w zasadzie ta zabawa w spojrzenia zaczynała go nudzić. Cały czas próbował dać do zrozumienia Fauntley'owi, że ten wzrok naprawdę nie go nie rusza.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko współczuć panu Puchonowi. Obiektywizm najwyraźniej także się rozbiegał... - zacmokał kręcąc głową.
- Przykra sprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 19:19, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Tak, to robiło się nużące, a Fauntley nie miał na tyle cierpliwości żeby uświadamiać Ślizgona w paru oczywistych sprawach. To i tak nic nie dawało - Theo to ewidentny typ człowieka, do którego można mówić, a wszystko po nim spływa jak woda. Bo on jest twardszy, bo fajniejszy, bo bardziej inteligentny. Zapatrzony w siebie arystokrata z pieprzonej, dystyngowanej rodziny.
Fauntley wyrobił już sobie o nim zdanie - już nie było ślepej zazdrości, nie było złości. Pozostało zwykłe uczucie niechęci, stałe i niepodatne na emocje. Prawie, ale to nie to miejsce, nie ten czas.
- Współczuj, jeśli dla ludzkości masz za dużo litości, a dla siebie za mało - powiedział tylko spokojnie, prawie ze zrezygnowaniem. Nie wierzył, że ta rozmowa coś da. Nie teraz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:21, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Jak to się mówi - kocha, to wróci. Cóż, Peppy nie do końca wiedziała, kogo miałaby niby kochać, ale wróciła z głową zaprzątniętą właśnie tą absurdalną myśl. Może Fergusa? I co z tego, że nie istniał? Przyzwyczaiła się do myśli przychodzenia tu codziennie w nocy. To było przecież taaakie romantyczne, tajemnicze, dramatyczne, urokliwe. A księżyc byłby w pełni, o!
Usiadła z cichym westchnieniem. Obok Fauntley'a. Co spostrzegła właściwie dopiero po dłuższej chwili. Mrugnęła raz, zastanawiając się, co te cholerne przyzwyczajenia robią z ludźmi. Okropieństwo dosłownie!
Z panami się nie przywitała. Po prostu milczała i wpatrywała się w Fergusa, jakby w każdej chwili mógł przybrać ludzką postać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Theophil Venom
Slytherin



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:28, 27 Kwi 2007    Temat postu:

- Dla siebie za mało... - powtórzył jak echo, jakby rozważał te słowa i próbował zrozumieć. Po chwili otrząsnął się i wykrzyknął na tyle głośno, na ile mógł sobie pozwolić będąc w bibliotece:
- Hej, Puchon! Nieźle filozofujesz! - pokiwał teatralnie głową, jakby z podziwem.
- Może trzeba ci nadać kolejny tytuł do kolekcji? - zasugerował bezmyślnie, kompletnie nie zastanawiając się nad tym, co mówi. Wpadł w jakiś trans, nie wiedział dokładnie co Puchon do niego mówił. Patrzył mu w oczy, ale jego wzrok sięgał gdzieś głębiej, był przez chwilę nieobecny. Nie zauważył nawet przybycia Peppy. Faktycznie, musiał być wyjątkowo znudzony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 19:40, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Nie zmienił wyrazu twarzy. Zdawał sobie sprawę, że do Ślizgona nie dociera ani jedno słowo. I to już nawet nie z powodu zamyślenia, a mentalności arystokracji, której Fauntley szczerze nieznosił. W takich chwilach nie dziwił się rodzicom, że od tego uciekli. Ani trochę.
- Nie bądź hipokrytą, Theo - powiedział tylko, cichym, suchym tonem. Zaczynał też mieć zwykłe uprzedzenia do Ślizgonów. Do tej całej wyniosłości, pogardy, bycia ponad wszystko i wszystkich. Te przeciąganie wyrazów, ten specjalny akcent na słowo 'Puchon'...
To takie śmieszne, że już do końca życia będą dzielić ludzi według przynależności do danego domu. Bardzo śmieszne i bardzo żałosne.
Fauntley zauważył Perpetuę. Wrodzona czujność i zwyczaj rozglądania się po pomieszczeniach. Spojrzał na nią przez ramię, ale spojrzenie niewiele jej powiedziało. Nic, mówiąc ściślej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Theophil Venom
Slytherin



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:48, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Wyrwał się z zamyślenia. Mimo to, słowa Puchona i tak ledwo do niego dotarły. Po chwili zaczął mówić, choć dalej nie był pewien, co powiedział Fauntley.
- Och, świetnie! Najpierw twierdzisz, że nie jestem godzien dawać ci rad, a sam rzucasz jakimiś śmiesznymi rozkazami. I to ja jestem hipokrytą! Fauntley, naprawdę, rozhasałeś się. - pokręcił głową. W jego głosie było wreszcie choć trochę emocji. Na początku złości, lecz po chwili skarcił za to siebie i powrócił do rozpatrywania całości jako zabawy. Tak, to mu wychodziło lepiej i mimo że zabawa ta była coraz nudniejsza, dalej ustawiał ją w kategorii zabaw.
Zauważył Perpetuę. Uśmiechnął się. Jakoś tak podświadomie, jednak uśmiech ten można było zaliczyć do bladych. Tylko tyle. Choć patrząc na reakcję Fauntley'a, było to wyjątkowo dużo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:52, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Właściwie to mogło się wydawać, że od samego początku była w pozycji półleżącej, ale... nie! Ona przecież dopiero teraz wyłożyła się na stole, obserwując coraz ciemniejsze niebo. Taki jego kolor podobał jej się zdecydowanie bardziej. Przedtem było za wesołe. A przecież powinno tęsknić za chmurami!
Peppy należała do osób, których światopogląd był umieszczone w konkretnych ramach i nie wolno było go stamtąd ruszać. A takie sklepienie nie miało na niego nawet najmniejszego wpływu. Ba, pewnie nawet gdyby runęło im na głowy, stwierdziłaby, że było załamane tą tęsknotą za ukochanymi obłokami. Cóż, chyba miała w sobie coś z idealistki. Albo wariatki. Na jedno wychodzi, prawda?
- Nie przejmujcie się mną, w końcu jestem niewidzialna - bąknęła cichutko, bez ironii w głosie, wyciągając jakiś patyk z tylnej kieszeni dżinsów.
Patyk.... tfu, różdżka wędrowała z jednej ręki dziewczyny do drugiej. Założyła ją nawet za ucho - jak pędzel - ale najwyraźniej nie podobała jej się ta pozycja, więc zaczęła pewien eksperyment. Za którym podrzuceniem jej nie złapie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 19:57, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Nie uśmiechnął sie z satysfakcją. W bladozielonych oczach nie błysnęło zadowolenie. Żadnego tryumfu.
Bo i do sprowokowania go Fauntley nie dążył. Nie miał ochoty bawić się w kotka i myszkę.
- Nie rozkazuję ci, Theo - powiedział dalej spokojnie. Ale czuł, że to bez sensu. Bo może tylko on widział różnicę między rozkazem, a trybem rozkazującym. - Gdybym chciał to zrobić, poparłbym to jakimś czynem. Nie lubię rzucać rozkazami ot, tak. A tobie potrzeba najwyraźniej motywacji... - urwał, bo to naprawdę nie miało sensu. Potarł oczy ze zmęczenia.
- Nie ma ludzi niewidzialnych, Perpetuo. Są tylko ludzie z pelerynką niewidką albo zakleciem Kameleona, a i to jest tylko wizualną grą, która oszukuje zmysł wzroku - powiedział cicho, właściwie w powietrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:01, 27 Kwi 2007    Temat postu:

- Ale są ludzie, których nie ma, choć tak naprawdę są. Albo są ludzie, których nie byłoby, gdyby tak naprawdę nie byli. Albo paprotki, których nie ma, choć są ludźmi, a nie są paprotkami, którymi nie są, bo... - urwała, bo różdżka uderzyła o stolik z głośnym trzaskiem. - Bo są ludźmi - dokończyła, marszcząc brwi i próbując sięgnąć po owy magiczny patyk. Jednak leżał za daleko... No, cóż.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 20:03, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Wstał i siegnął po ten magiczny patyk. Doiegnął go, naturalnie. Położył go bez słowa przez Perpetuą i usiadł z pworotem, odrzucając z twarzy przydługie kosmyki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:06, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Patyk był, patyka nie było, a teraz patyk jest - dokładnie to zanotował jej umysł. Umknęło mu także coś zwanego 'nauką na błędach'. Góra, dół, góra, dół.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Działy otwarte Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 90, 91, 92 ... 117, 118, 119  Następny
Strona 91 z 119

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1