Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:43, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Za dużo tego wszystkie naraz. Tych, no... Uczuć za dużo! Monotonia, smutek, zniecierpliwienie, złość, zdziwienie. A wszystko to w jednej, niewinnej Peppy. Prawie widziała żółtą tabliczkę z wielkim, pogrubianym napisem DOŚĆ. Ba, chwyciła ją i wymachiwała.
Wraz z głośnym westchnieniem wstała, a zrezygnowanie zaraz po niej. Bo cóż miała zrobić? Umiejscowiła swoje 'ja' przed chłopakiem i przechyliła lekko głowę. W każdym innym momencie, widząc go w takowym stanie, wybuchnęłaby śmiechem. Jednak ten, jak wiemy, się do takich nie zaliczał.
Zamiast tego chwyciła te jego blade, długopalczaste dłonie. Postanowiła pomyśleć nad głównym tego powodem jutro. Aktualnie obstawiała chęć przerwania tego irytującego wykręcania.
- Prentice, dam ci jedną radę - zaczęła cicho, nie starając się przywołać uprzejmego tonu. Właściwie to... i tak nie była pewna, czy w ogóle ją słyszał. - Nigdy nie przepraszaj, kiedy wiesz, że przeprosiny i tak nie zostaną przyjęte.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Fauntley Prentice
Hufflepuff
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 22:47, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie dawaj rad, kiedy wiesz, że się one nie przydadzą - odpowiedział i zabrał dłoń. Powoli, ale dość stanowczo jak na jego stan. Wrócił do nerwowego rozmasowywania palców, patrząc gdzieś w bok. - Zanim następnym razem przeproszę, zapomnę o tej radzie - dodał dużo ciszej, nie kierując tego do nikogo konkretnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:55, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Parsknęła śmiechem. Tak jakoś. On wyglądał śmiesznie, niewinnie, nieśmiało, a ona była tą złą, co go męczy. Absurd! Była niższa, drobniejsza i zapewne aktualnie bardziej zagubiona. I wcale, a wcale nie wyglądała straszniej.
- Fauuuuntley - zwróciła się do niego po imieniu, przeciągając to specjalnie po to, by zauważył. - Mam pomysł na kolejny tytuł.
Tak, czekała, aż zapyta 'jaki?'.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fauntley Prentice
Hufflepuff
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 23:00, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Chciał odfuknąć dziecinnie, że ma gdzieś te tytuły. Że go wcale nie obchodzą i są beznadziejnie głupie. Że może sobie je nadawać Theo.
Naprawdę chciał to w pierwszej chwili powiedzieć.
Złościła go swoim neizdecydowaniem. Tym, jak szybko zmieniała humory pdoczas gdy on sobie gnił w czarnej odchłani bezsilnej irytacji przesz parę godzin, dni, czasem dłużej. Tym, jak mało ją obchodzi, że musi się potem hamować, przygryzać język, tłumić złość.
Spojrzał na nią, właściwie do tego się zmuszając. Zamrugał i stwierdził, że już nie jest w stanie jej tego wyrzucić, ot tak, ze złością.
- Jaki? - zapytał tylko cicho, chrapliwym głosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:09, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ależ ona nie zmieniała humorów, po prostu czasem pozwała im wypłynąć, zagłuszyć się, a potem upychała głęboko w siebie, by pomyśleć o nich w odosobnieniu. Na przykład na siódmym piętrze, a wszyscy wiemy, co się stało, gdy właśnie w takowym momencie do niej podszedł, zagadnął - całkiem niewinnie właściwie. Humor wracał i nie dał się tłamsić.
Zresztą miała w sobie coś z wariatki, niestabilność psychiczną we krwi, a cyklotymie zapisaną w testamencie.
- Pan Bezczelny - rzuciła całkiem obojętnie, dochodząc do wniosku, że naprawdę nie ma powodu, by starać się utrzymać uśmiech na twarzy, czy też radość w głosie. Coś pozostało w tym tonie... może kawałek dumy, którą oderwał od całości absurdalnymi przypuszczeniami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fauntley Prentice
Hufflepuff
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 23:20, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Uciekł spojrzeniem w bok. Znowu. Coś strzeliło mu w palcach, ale najwyraźniej to nic poważnego, bo nawet się nie skrzywił.
- Jak chcesz - powiedział, uparcie wpatrując się w brudną ścianę biblioteki. - I tak będziesz rzadko tego tytułu używać - dodał i podparapał się w nos, zaraz jednak wracając do wykręcania sobie palców.
Ta sytuacja była beznadziejna. Ona była urażona, on ani nawet jednej setnej nie uspokojony (też mi nowość - czy do niego w ogóle kiedykolwiek coś docierało?). Czuł, że gdyby teraz ten przeklętny Ślizgon tu wszedł, to zadźgałby go choćby piórem. Ale zadźgałby.
Milczał przez chwilę, aż stwierdził, że stać go na tę ostatnią chwilę szczerości.
- Przeprosiłem cię, Perpetuo - zaczął, wcale nie zamierzając robić z siebie ofiary losu. - Na więcej zdobyć się nie mogę, bo i nie wiem czego ode mnie teraz oczekujesz. - Dalej na nia nie patrzył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:29, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Przeprosiłeś - przytaknęła powoli z tą nutą w głosie, która się chyba zadomowiła. W jego wypowiedzi nie było pytania, więc nie zamierzała rozwijać swojej. - Cóż, dobranoc, panie Bezczelny.
Odwróciła się na pięcie i odmaszerowała. Pozwoliła sobie nawet zmarszczyć brwi. Może z irytacji, a może czuła się dziwnie, tak po prostu odchodząc po głupim 'dobranoc'?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fauntley Prentice
Hufflepuff
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 23:35, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Dobranoc - odpowiedział bezwyrazowo. Ciszę w bibliotece przerwał ponownie nieprzyjemny dźwięk strzelających kości i tym razem skrzywił się nieco.
Stał tak beznadziejnie przez chwilę i gapił się wsufit, co utrudniała mu jego przydługa grzywka wpadająca do oczu. Cóż. Czuł się beznadziejnie, beznadziejnie wyglądał - nic dodać, nic ująć.
A potem chwycił torbę i wyszedł. Starając się szurać nogami i robić jak najwięcej hałasu - nie mógł znieść tej martwej ciszy, bo zdawało mu się, że szeptała mu do ucha.
A on nie chciał żadnych szeptów. Żadnych. Ani sumienia, ani dumy. Nic.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:53, 28 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Zamknęła mini książeczkę, odłożyła ją na stoliku gdzie, leżały wszystkie przeczytane i zwrócone książki z całego dnia i wesołym krokiem wyszła z biblioteki w sobie tylko znanym kierunki. Ciche pogwizdywanie było dość miłym towarzyszem tej samotnej wędrówki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:05, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Właściwie to miał odrobić zaległe prace. Numerologia czekała od tygodnia, aż zechce mu się ją zrobić po raz kolejny, nie mówiąc już o transmutacji. Znaczy, nie tyle "zechce", bo przecież miał dobre zamiary. Nie było jego winą, że za każdym razem, gdy planował zabrać się za omawianie swojego dalszego losu czy wzorca, coś mu przeszkadzało. Fakt, że nigdy nie docierał do biblioteki musiał być przeznaczeniem.
A poza tym urodził się w marcu. Profesura od numerologii powinna zrozumieć aspekt wrodzonego lenistwa. Naprawdę.
Tak samo jak to, że teraz rudzielec z pewną dozą niechęci spoglądał na pergamin i rozważał konsekwencje posłania omawiania wzorca do wszystkich diabłów oraz demonów otchłani. Z braku usprawiedliwienia zanurzył pióro w atramencie i postawił pierwszą kreskę. Drugą. Trzecią...
"33."
Uderzył nieco mocniej, niemal przebijając papier kropką.
Czyli jednak Liczba Drogi Życia. Czyli jednak trzeba być Krukonem.
A wolna wola poszła na spacer, podczas gdy umysł zajął się omawianiem związków partnerskich i wszelkiego innego paskudztwa.
"...można rozpatrywac na wiele sposobów. To zarówno pogłębiona, dość oryginalna szóstka, spotęgowana po wielokroć trójka, jak też zupełnie nizależna liczba mistrzowska...
I tak dalej, i tak dalej. Przez pół strony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:38, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Drzwi otworzyły się, skrzypiąc cicho, a następnie zamknęły. Z tą różnicą, że teraz w bibliotece znajdowała się panna Scout. Panna Scout wraz z paprotką, którą niosła tak niezdarnie, że aż dziwną wydaje się możliwość wspominania o owym zielsku jako nie o czymś zielonym i brązowym z czymś potłuczonym, co kiedyś prawdopodobnie było doniczką.
Gdy spostrzegła (a zajęło to chwilę) pewnego rudego osobnika pastwiącego się nad pergaminem, wymamrotała coś pod nosem. Było to bodajże "dzień dobry". Następnie podeszła do stolika, przy którym siedząc mogłaby obserwować Fergusa (Pana Paprotkę zamieszkałego w bibliotece - to raczej dłuższa historia). Odłożyła absurdalnie delikatnie roślinkę i absurdalnie niedelikatnie odsunęła krzesło. Usiadła na nim. Wyciągnęła z torby (która skończyła później na podłodze) pióro i pergamin, po czym, jak łatwo się domyślić, zabrała się do pisania. Zadania? Nie, raczej nie. Listu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:13, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Podniósł wzrok znad papieru. Wszystko dobre, byleby zrobić sobie przerwę od pisania.
Odmamrotał powitanie z uśmiechem, z pewnym niepokojem obserwując zdezelowaną doniczkę i roślinkę w opałach.
Zastanowił się, czy Ślizgonka chce kwiatek hodować, czy pastwi się nad nim z braku lepszej formy rozrywki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:21, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
I ona podniosła wzrok znad papieru. Mrugnęła, widząc jak chłopak obserwuje jej roślinkę.
- Przecież nic jej nie jest - wyrzuciła z siebie, z udawanym oburzeniem. Następnie, zaprzeczając własnym słowom, spojrzała na paprotkę szczerze (albo i nieszczerze) zaniepokojona. Przechyliła lekko głowę, przypominając sobie, jak wyglądała parę godzin wcześniej.
- Tylko się trochę, hm, poobijała - wymamrotała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:30, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Trochę? Wygląda, jakby używano jej zamiast tłuczka
Wstał (naprawdę chciał odrobić tę cholerną numerologię, prawda? Starał się!) i skierował ku paproci. Bez pozwolenia podniósł pojedyńczy liść u podstawy i obejrzał korzenie, do połowy uwięzione w popękanym naczyniu, a do połowy wyciągnięte z burej ziemi.
- Wiesz, może i nie jestem drugim Fawningiem, ale proponowałbym ją przesadzić. Najlepiej od razu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:36, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Czy od tego zależy jej życie, Panie Nie Będący Drugim Fawningiem?
Przyglądała się im na zmianę, to mu, to paprotce. To listowi, który dziwnie szybko stracił na znaczeniu. Z wahaniem odłożyła pióro.
Przygryzła wargi - nie chciała być morderczynią paprotki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|