Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ian Murray
Ravenclaw
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vale Sansretour
|
Wysłany: Wto 17:58, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Korytarz na szóstym piętrze. Miejsce dobre do rozmyślań, jak każde inne - Ian siedział na okrytych miękkim dywanem schodach, oparty plecami o zimną ścianę. Próbował czytać, ale w jego głowie pojawił się smutny korowód ludzi; ojciec z jego zapadniętymi policzkami i rzadkim zarostem, dziwny wzorek z jasnozłotych plamek okalający czarną źrenicę w błękitnym oku Lawinii, wściekle rude włosy Maxwella, opadające na wysokie czoło chłopaka, irytująco długowieczna córka Rilli, długie palce Fauntleya z żółtawymi plamami tytoniu, nieco bezczelne pozy Natalie...
- Szlag - mruknął, zatrzaskując książkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:49, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Wypadła z sali Numerologii, wręcz ciągnąc za sobą jedenastoletnią Gryfonkę. Szła szybko i zdecydowanie, dopiero po pewnym czasie zwolniła, nadając krokom tempa marszu.
Wyglądała jakoś inaczej. Niby tak samo, ale jednak...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 20:52, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Uczesałaś włosy - stwierdziła Lucy z podziwem - Aleś ty śliczna, laleczko.
Była zachwycona, jej wzrok błądził z zainteresowaniem po kuzynce, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:55, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Może uczesała, widać bardzo. Wydawało się, że jest ich wręcz mniej, jakoś o połowę. A może po prostu je obcięła.
Uśmiechnęła się do Lucy kącikami ust.
- Przynajmniej tyle mogę... - mruknęła cicho, nie zatrzymując się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 20:57, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Będziesz uwodzić mężczyzn? - zapytała mała, za wszelką cenę usiłując nadążyć za kuzynką, z zainteresowaniem godnym młodej liszki, która siedzi i obserwuje małe ptaki.
A potem zeszły z korytarza, Lucy rozszczebiotana, Ailith uśmiechnięta. Lekko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Moira Agrus
Hufflepuff
Dołączył: 24 Mar 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:57, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Przystanęła kawałek za salą od numerologii i oparła się o ścianę. Potem zaczęła przetrząsać torbę w poszukiwaniu chusteczki. Chyba nie było najlepszym pomysłem spanie pod samym kocem. Pociągnęła nosem, a po chwili triumfalnie wyjęła z torby chusteczkę.
Ponownie wydmuchała nos i poszła dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mischa Trachtenberg
Slytherin
Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:10, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Spacerowała powoli po korytarzu, nie miała nic ciekawego do roboty i lekcje zaczęła omijać. Całkiem przypadkowo. Podrapała się po swoim piegowatym ramieniu. Rozsiadła się na parapecie, spuszczając jedną nogę tak by dyndała swobodnie i zaczęła bez skrępowania obrywać ramę od okna z farby mrucząc coś w stylu pieśni skandynawskich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mischa Trachtenberg
Slytherin
Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:58, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Po dwudziestu minutach ciężkiej pracy, przestała. Spojrzała na swoje dzieło. Uśmiechnęła się z satysfakcją i zeskoczyła z parapetu. Otrzepała się z wiórów farby i poszła do dormitorium. Zostawiając okno odrapane od dołu do połowy z farby.
Czasami jak się coś zniszczy to potem sie na duszy robi lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:32, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Plątała się chwilę po korytarzy bez wyraźnego celu, czekając na tak zwany dzwonek. Po jakimś czasie po prostu usiadła na parapecie, by czekać dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ian Murray
Ravenclaw
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vale Sansretour
|
Wysłany: Czw 20:55, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Poprawił torbę i przeszedł korytarzem, pogrążony w rozmyślaniach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:00, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Cichutko zeskoczyła z parapetu i przeszła kilka kroków, zatrzymując się wprost przed Ianem. Uniosła głowę i spojrzała gdzieś w okolice jego oczu, milcząc jeszcze. Najwyraźniej miała jakąś sprawę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ian Murray
Ravenclaw
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vale Sansretour
|
Wysłany: Czw 21:01, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Tak? - zapytał, mimowolnie zaciskając dłonie w pięści.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:03, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Mam do ciebie sprawę - potwierdziła przypuszczenia tonem absolutnie banalnym i wypranym ze złośliwości wszelkiego rodzaju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ian Murray
Ravenclaw
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vale Sansretour
|
Wysłany: Czw 21:06, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
- Zauważyłem. Gdyby chodziło o coś mało ważnego, ty byś mnie nie zatrzymywała na korytarzu, a ja nie narażałbym się na nieprzyjemności rozmowy z tobą.
Sprawa sprawą, ale on nie zamierzał być szczególnie uprzejmy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ailith Ingart
Gryffindor
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:11, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wzięła głęboki oddech i zastanowiła się sekundę, w jakie słowa ująć swój problem.
- Murray, naucz mnie truć - wypaliła w końcu, wcale nie tak głośno. Po prostu blisko stała. Mogłeś niemal poczuć to, jaka jest cholernie ciepła (dziwne, że aż tak).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|