Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 22:32, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie sądzę, by oberwało się komukolwiek. Tym razem już nie ma za co, nawet mój ojciec nie zdoła wymyślić argumentu na tyle składnego, by przeszedł - odetchnęła spazmatycznie - Nie. To się skończy inaczej - dodała śliskim tonem - I obawiam się naprawdę czegoś dużo gorszego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Amelia Hammett
Ravenclaw
Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 1972
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:35, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Amelia stwierdziła, że chyba nie chce słuchac tej rozmowy. Ostrożnie zsunęła się z parapetu i dość chwiejnym krokiem zaczęła iść do drzwi, za którymi zniknęła Sheena. Samo dojście nie było prostym zadaniem, jednak mimo wszystko umożliwiała to nieuwaga pielęgmniarki. Miałą ważniejsze rzeczy na głowie, niż pilnowanie Krukonki.
Kiedy w końcu dotarła do celu o mało się nie przewróciła, lecz na szczęście złapała się klamki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:38, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Odprowadzał Amelię wzrokiem, uważając, czy ta aby się nie przewróci. Więcej krwi nie byłoby chyba dobrym znakiem od losu.
- Będzie dobrze - zapewnił kuzynkę, zupełnie tak, jakby wierzył, że innego wyjścia nie ma. A nawet jesli było, to do cholery, jest magiem, tak? Marchewkowym, tak? Najwyżej podpali cały świat. Trudno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 22:44, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Będzie dobrze tylko dlatego, że gorzej być nie może. Naprawdę. Chyba, że wpadną tutaj teraz. Toby było gorsze.
I chyba po raz pierwszy w życiu Lucy D. Vivian cieszyła się, że jej ojciec jest ciężko pracującym człowiekiem i często nie ma czasu dla swoich dzieci. Ale to była chwilowa, urwana radość. Potem wzruszyła ramionami.
- Amelia cię nie lubi? - zapytała, siląc się na beztroski ton.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:45, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- E... Kto?
Pytanie go zaskoczyło. Zmiana tematu też.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 22:54, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Amelia. Amelia Hammett - wskazała na drzwi, za którymi zniknęła Krukonka - Tak niechętnie na Ciebie spogląda. Jest bardzo miła - dodała praktycznie - I ładna.
Zmieniła temat, to pewne. Miała w tym jakiś własny, nieokreślony cel, albo być może nie chciała więcej o tym mówić. Nie z powodu bólu -- zapewne nawet takiego nie odczuwała. Nie, czysty pragmatyzm. Nie chciała, żeby Max się denerwowal bardziej. Jakby wiedziała, czego może się spodziewać po nim, gdy jest naprawdę wściekły.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:55, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Ona jest z mojego domu, tak?
Zastanowił się.
- Nie wiem, może jej podpadłem. To ma jakieś znaczenie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 22:58, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Tym razem to Lucy wydawała się być wytrącona z tematu.
- Ale... hm. No myślałam, że Ciebie to tak.. wszyscy lubią, nie? Oprócz ojca. I wujka. Znaczy, oni chyba nawet też. Nigdy nie zapomnę jak udawali, że nie wiedzą, że palisz. Nawet im to długo wychodziło. No to właśnie. Każdy cię lubi. Czemu ona nie? Musiałeś coś okropecznie przeskrobać - trajkotała.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:00, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Wzruszył ramionami.
- Nie przypominam sobie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 23:03, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Lucy spojrzała na Maxa bystro. Pogładziła śpiącego brata po głowie.
- Nie jestem w stanie tego do końca zrozumieć, ale skoro uważasz, że nic... - jej wzrok stał się podejrzliwy - Może chociaż spróbuj z nią porozmawiać? Ty zawsze tak robisz, że nawet jak szczerzysz groźnie zęby, to wygląda to romantycznie i porywająco.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:05, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Przewrócił oczyma.
- Wiesz, Dolly, jakoś nie mam ochoty na anonse. Nie dzisiaj.
Przyjrzał się swojej siostrze, której klatka piersiowa unosiła sie płytkim oddechem pod cienką warstwą białego prześcieradła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy D. Vivian
Gość
|
Wysłany: Pon 23:13, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Lucy westchnęła. Potem oparła głowę o ścianę i autentycznie, z pełną konsekwencją po prostu zasnęła. Najwyraźniej nie miała ochoty się stąd ruszać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheena Sargeant
Gryffindor
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z aparatu.
|
Wysłany: Pon 23:16, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Shee otworzyła drzwi do Skrzydła Szpitalnego i chwiejnie wlewitowała przyjaciółkę do środka. Była cała blada i przerażona - ona się na tym kompletnie nie znała! Mogła ją skrzywdzić! Ktoś powinien tu czuwać i w ogóle! Z wielkim trudem opanowała ręce, które zaczęły żyć własnym życiem i położyła Amelię na łóżku. - Pomooocy - mruknęła w stronę pielęgniarki, która wciąż stała przy łóżku Ailith.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxwell Ingart
Rudy praktykant
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 7:49, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
- Ruszała się? A mówiłam...
Pielęgniarka oderwała się od Ailith, poświęcając swoją uwagę nieposłusznej pacjentce. Oględziny zakończyły się w miarę pomyślnie wraz z kolejną poecją soli trzeźwiących.
Maxwell bez słowa czuwał nad śpiącym rodzeństwem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Leah Lullietus
Slytherin
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 1866
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 11:23, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Weszła do Skrzydła najcieszej, jak umiała.
Minęła śpiącą grupę, nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem. Nie zwróciła uwagi na to, że jakoś tak dużo chorych naokoło. miała sprawdę.
Usiadła przy łóżku Puchona i powiedziała cicho:
Nie krzycz, nie mam różdżki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|