Korytarzyk

Leah Lullietus

Bo może wszyscy cię przewyższają? - spytała, odsuwając się od Iskierki.
W lewej kieszeni była różdżka. Wyjęła ją i spojrzała na Pana Puchona.
Odsuń się - zarządziła. - To zaklęcie lubi udawać obszarowe. A Isie sobie bez niego nie poradzi
Fauntley nie mógł mieć pewności, że mówi o włosach.

Aisling Biteford

- Buuuuu...! - wydała z siebie dźwięk bliżej nieokreślony, ale za to nadzwyczaj ciekawy.
Zaczęła szarpać te głupie warkoczyki. Wyrwie sobie włosy, trudno!

Terry Wingstock

Nadszedł z głębi korytarza taszcząc w rękach górę listów.
Zmierzył przelotnym spojrzeniem zgromadzonych.

Nie zawracając sobie głowy grzecznością, zręcznie wyminął osoby, które były na jego drodze i pomaszerował w kierunku sowiarni.

Fauntley Prentice

- Może - powiedział do Leah, wzruszając obojętnie ramionami. Oparł się pelcami o ścianę, co równało się temu, że jednak trochę się odsunął. I właściwie chyba zmianaił swoje drugie imię z Ignoranta na Apatyczność.
- Isie, nie szarp - powiedział spokojnie. - Wyrwiesz sobie włosy.

Leah Lullietus

Nie wierć się! - warknęła do Iskierki.
Złapała ją za rękę i odciągnęła od włosów.
Będzie bolało. Wytrzymasz? - spytała, już ciszej. Zresztą, nawet bez jej zgody... Nie, bez nie.

Fauntley Prentice

Uniós sceptycznie brwi, ale nie odezwał się słowem, splatając ręce na klatce piersiowej i obserwując rozwój wydarzeń.

[znikam drogie panie na piętnaście minut - z psem musze iść. Nie bić mi go pod moją nieobecność!]

Aisling Biteford

- Nie! - krzyknęła, wyrywając rękę. - Chcę je sobie wyrwać, myślisz, ze po co szarpię, głupku? - zapytała rozpaczliwie.

Leah Lullietus

Westchnęła. Jednak bez jej zgody...
A piekło niech pochłonie Iskierkę. To jej cholerny, rodzinny obowiązek.
Wyszeptała zaklęcie. Proste zaklęcie, którymi niektóre wariatki (w tym szanowna pani Abigail) kręciły sobie włosy.
U Iskierki efekt był odrobinę... komiczny. Warkoczyki, owszem, zniknęły, ale zniknęła również część włosów. Darmowe cieniowanie, można powiedzieć. No i powykręcały się we wszystkie strony.
Po wszystkim - powiedziała. - Lepiej nie będzie. Przyzwyczaisz się, może zniknie po umyciu.
Może.

Aisling Biteford

Dotknęła ręką włosów. Co ona jej zrobiła?
MA LOCZKI!
Wybuchnęła płaczem. Loczki były ładne, ale na Baldurze! Nie na niej, chlip!
Rzuciła krótkie spojrzenie na Fauntley'a, po czym pociągnęła nosem.
- Ty wstrętna jędzooooo! Jaaa chcęeeeęęeee swooooojeeeee włoooosyyyyy! - zajęczała. - Jeeeessszzzzcccceeeeeee raaaaaz spróbuuuuuuj!

Leah Lullietus

Zaklęcia niszczą włosy, a loczki są... stylowe - mruknęła. - Z tym musisz poradzić sobie sama.
Schowała różdżkę do kieszeni i odsunęła się jeszcze odrobinkę. Na wypadek kolejnego wybuchu histerii. Oparła się o wyższy stopień. Z braku lepszego zajęcia, zaczęła sie bawić naszyjnikiem.

Fauntley Prentice

- Isie, ale ładnie ci w loczkach - powiedział, bez cienie kpiny.
Przyglądał się Leah, jakby chcąc ocenić, czy zrobiła to specjalnie, czy przypadkiem.

Sheena Sargeant

Krzyki Iskierki było słychać w całej wieży, Sheena usłyszała je już na samym dole - na całe szczęście, gdy wchodziła trochę ucichły.
- Wszystko w porządku? - ciche pytanie i pojawiająca się w szparze między drzwiami, a ścianą głowa. Zaraz po niej pojawiła sie cała Gryfonka, ściskając w ręce list.

Aisling Biteford

- Brzyyyydkooooo, nieeee znaaaaszz sięeeeeeęęęeee! - Była blisko załamania. Już wolała te cholerne warkoczyki... Loczki, Merlinie, słabo jej. - Stylowe, ciekawe z której stro-oo-o-ony - powiedziała nieco spokojniej, wycierając łzy tym głupim swetrem.

Leah Lullietus

Iskra ma problemy z samoakceptacją. Typowe. Czyli wszystko w porządku - odpowiedziała tonem tonietwojasprawa.
Wpatrywała się w naszyjnik. Nawet nie podniosła głowy, żeby spojrzeć na histeryzującą Iśkę.
Przejdzie jej - podsumowała krótko.

Fauntley Prentice

- Isie, dajże spokój. Nie widziałaś się nawet, więc skąd wiesz, że brzydko? - zaptyał pseudo-rzeczowo. Uśmiechnął się uspakajająco do Gryfonki, której nie znał, dając znać, że wszystko jest pod jako-taką kontrolą.