Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oruga Yagami
Slytherin
Dołączył: 27 Sie 2007
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:05, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Wyszła z sali podążając za wszystkimi. Zobaczy Pokój Wspólny Krukonów! A to chyba nie jest takie powszechne dla uczniów nie z tego domu. I może będzie fajna imprezka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Namrael Vivian
Slytherin
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:12, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nam uśmiechnął się. No tak, pamiętali o wszystkim, ale kart nie wzięli... Machnięciem różdżki posłał gustownie opakowaną talię w ślad za wychodzącymi po czym wolnym krokiem oddalił się w bliżej nie znanym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 18:52, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
- Na co masz ochotę? – zapytała Natalie, kiedy w końcu usadowiła się przy stole Krukonów i spojrzała w swój talerz.
Pytanie, jakże proste i nieskomplikowane, skierowane było do siedzącego obok niej przedstawiciela tego samego domu, zwyczajnego ucznia – pana Gainsborough.
Spojrzała nań uważnie, przy okazji rozglądając się za starymi, dobrymi grzankami i uniosła brwi, gdy jej baczny wzrok spoczął na dzieciakach z młodszego roku, które grały przy stole w jakąś pokręconą grę.
Łapki?
- Chciałabym to namalować – mruknęła.
I zamiast po jedzenie, sięgnęła po szkicownik.
Każdy powód staje się dobry, gdy chce się uniknąć tego, czego się nie lubi, no nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 19:00, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Pan Gainsborough właśnie ładował sobie na talerz kolejną porcję zapiekanego ryżu, wzbogacając tym samym skromny zestaw posiłkowy, składający się z obfitego kawału upieczonego mięcha i trzech, czy czterech kawałków ugotowanych brokuł, kiedy dostrzegł, że panna Hepburn zamierza mignąć się od spożycia obiadu.
Co to, to nie!
Spokojnie odłożył łyżkę na bok i spojrzał na Natalie.
- Oczywiście zjesz ze mną, prawda...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 19:08, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Natalie, która zdążyła już nachylić się nad papierem z węgielkiem w ręku, zastygła w pół ruchu.
- Och – westchnęła, unosząc podbródek i założyła włosy za ucho; jednocześnie przywołała na twarz przepraszający, acz niezbyt przekonujący uśmiech. – Hm.
Wyprostowała się, rzuciła struchlałe spojrzenie grającym w łapki i zaśmiała się cicho.
- Chyba nie jestem głodna, Matt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 19:14, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Nie była głodna...? Cóż. Może nie znał jej zbyt długo, ale zdążył już zaobserwować, że panna Hepburn właściwie nigdy nie była głodna. A jeśli już jej organizm domagał się czegoś do spożycia, to zjadała pół grzanki, popijała wodą i biegła na błonia rysować, malować, czy kto tam wie co jeszcze.
Matt skrzywił się niezauważalnie.
- No cóż. Sam jeść nie będę - westchnął i odsunął od siebie swój talerz.
Pal licho, że był głodny jak wilk.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 19:23, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Odchrząknęła cicho.
Zaproponował jedzenie, więc to logiczne, że musi być głodny. Chciałoby się rzec, nawet bardzo.
Spojrzała na brokuły, ryż, mięso...
- Matt, nie krępuj się, jedz, ja właściwie zrobię tylko parę szkiców i zaraz wezmę sobie grzankę – powiedziała, wzmacniając słowa szerszym uśmiechem.
Jakoś nie odczuwała ssania w żołądku, ani tym bardziej potrzeby wkładania sobie do ust czegoś, co nie jest słodkie, albo nie nazywa się grzanką.
Wolała napić się, o, na przykład soku z dyni!
Sięgnęła po szklankę i mocniej zacisnęła palce na węgielku.
To było krępujące. To znaczy, to, że nie lubiła jeść. Jakoś tak… Zawsze był z niej niejadek. Łasuch odzywał się jedynie wtedy, kiedy postawiło się przed nią szarlotkę, albo ciastka. No, w każdym razie, coś naprawdę dobrego.
Dziwne?
E, tam. Jej odpowiadało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 19:30, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Rozejrzał się po stole z potępieńczym wyrazem twarzy.
- Nie ma nawet mowy. Poczekam na ciebie w takim razie... - westchnął.
Chwilę przyglądał się smarkaczom, bawiącym się wesoło i wybuchającym raz po raz śmiechem. A swoją drogą...
Grzankę? Na obiad?
- Natalie... Dostaniesz jakiejś anemii. Nie samymi grzankami człowiek żyje - mruknął filozoficznie, opierając łokcie na stole.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 19:37, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
- Żartujesz, prawda? – westchnęła, chowając węgielek wraz ze szkicownikiem z powrotem do torby.
Tak duże poświęcenie jak zrezygnowanie z posiłku, kiedy na stole jest pełno jedzenia (i jest się naprawdę głodnym), przerastało powoli jej możliwości pojmowania.
- Nie wygłupiaj się, Matt – żachnęła się, marszcząc brwi. – Jedz, przecież wiem, że chcesz.
Uwagi o anemii nie skomentowała. W końcu jadła owoce, warzywa, no, przynajmniej od czasu do czasu, grzanki, słodycze… O, tak, mnóstwo słodyczy, w tym kruche ciasteczka…
I całe życie była zdrowa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 19:42, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że chciał coś zjeść! Przecież po to tu przyszedł, pokonując kilka pięter i korytarzy. Niemniej, dziś poza bardzo prymitywną chęcią zaspokojenia głodu, nastawił się na wspólny posiłek. Wspólny, to znaczyło nie samotny.
- Nie żartuję. Rysuj, rysuj... Potem zjemy... - stwierdził, przesuwając od niechcenia palcem po leżącym na stole widelcu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 19:48, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Zerkała na niego przez chwilę.
Jeść, nie jeść… On był głodny... I tak tego nie uniknie, a i nic jej się od tego nie stanie… Chyba...
Wzięła się w garść, nabrała nieco mięsa na talerz, w tym dołożyła także również trochę ryżu i brokuł, a potem postawiła to wszystko przed sobą na stole i sięgnęła po widelec.
- Hm - mruknęła. - Smacznego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 19:54, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Nie. Wierzył. Własnym. Oczom.
Natalie Hepburn nakładająca sobie normalną porcję zwyczajnego jedzenia. Nie grzanek.
Panie i panowie, cuda się zdarzają.
Aż uchylił usta ze zdziwienia.
- Sma...cznego... - wydukał, zabierając swój widelec i wbijając go w mięso. I podziękował w duchu bogom, przodkom i komu-tam-chcecie-jeszcze za wsparcie, bo jego żołądek wołał o pomstę do nieba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 20:00, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Pierwszy kęs nie był taki zły. Drugi również nie.
Za to potem… Hm, no dobra, powiedzmy, da się przeżyć.
Jeszcze jeden.
O matko.
Tak, tak, mięso dobre. Ryż też. W końcu przyrządzały go skrzaty…
Trzy czwarte jedzenia znikło z talerza.
Dość.
Natalie z ulgą odłożyła sztućce. Dzieciaki w tym czasie zaczęły grać w coś innego niż łapki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Matthew Gainsborough
Ravenclaw
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brighton
|
Wysłany: Sob 20:19, 01 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Przestały uderzać w dłonie na rzecz wymieniania się kartami z podobiznami czarodziejów, czy kto wie jakimi tam innymi pierdołami. Mała, rudowłosa dziewczynka właśnie zaciekle zachwalała jeden ze swoich "białych kruków", gestykulując przy tym energicznie, a ciemnowłosy, piegowaty szkrab obok niej zdawał się analizować, czy zaproponowana transakcja mu się opłaca.
A Matt... Cóż.
Swoim zwyczajem pochłonął nałożoną sobie porcję. I dokładkę. I drugą też.
A w tej chwili rozglądał się za deserem. Naleśniki z owocami..? Pyszności!
- Nałożyć ci..? - uśmiechnął się do Natalie, przysuwając bliżej talerz z malinami.
Owszem, jego żołądek trochę przypominał czarną dziurę. Taki wiek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalie Hepburn
Ravenclaw
Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London
|
Wysłany: Sob 20:21, 01 Wrz 2007 Temat postu: ~*~ |
|
|
Uśmiechnęła się na widok malin.
Może i miała ochotę, ale...
- Nie mogę - jęknęła. - Jestem pełna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|