Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Leah Lullietus
Slytherin
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 1866
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 14:57, 18 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Westchnęła.
A potem doszła do wniosku, że i tak nic nie zje, więc nie było sensu tam siedzieć.
Wyszła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mischa Trachtenberg
Slytherin
Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:05, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Usiadła za stołem, nalała sobie soku pomarańczowego i zaszklonymi oczami patrzała się w przestrzeń. Bliżej nieokreślona. Jeździła palcem po krawędzi szklanki i myślała o niczym i wszystkim. Tak po prostu. Dawno tego nie robiła.
Wzięła torbę i poszła na lekcje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perpetua Scout
Slytherin
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:55, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Usiadła, jak to zazwyczaj robi się przy posiłku.
Wzrokiem cały czas wodziła po drobno i gęsto zapisanym fioletowym pergaminie trzymanym w dłoni - nawet nalewając do szklanki soku, przez co jakaś część dzbanka skończyła na talerzu.
Uśmiechnęła się pod nosem. Tak jakoś... dziwnie naturalnie jak na nią.
Jednej łyk, drugi, trzeci. I ponownie uśmiech.
*
Gdy skończyła czytać list, wyszła. Sok pozostał w szklance, i na talerzu. A uśmiech na twarzy dziewczyny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Pią 19:49, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ślizgonka usiadła przy stole i przywołała dzbanek z sokiem oraz talerz ze świeżymi, jak zwykle o tej porze, kanapkami. Z zadowoleniem zabrała się za pałaszowanie ich i rozglądaniem się po sali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:01, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Usiadła już spokojnie. Bez pośpiechu. Przed nią pojawił się czysty puchar, talerz i parę platerów z górą różnorodnych kanapek. Bez wahania nałożyła sobie te z pastą z tuńczyka i zabrała się za ich pochłanianie.
Od czasu do czasu rozejrzała się w poszukiwaniu kogoś, z kim mogłaby spokojnie porozmawiać. Jednak znajomych dusz na horyzoncie nie było w ogóle widać. Trudno. Zje w samotności. Przynajmniej nie nabawi się wrzodów.
*
Jakieś dwadzieścia minut później, opuściła Wielką Salę kierując swe kroki...
Właśnie... Gdzie tu iść?
Poszła przed siebie. Po prostu. Schodami na górę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Pią 21:30, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Cay nie bacząc na etykietę oblizała palce i wstała od stołu zabierając po drodze surową marchewkę. Pogryzając ją z zadowoleniem wyszła z sali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Sob 11:46, 28 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Usiadła przy stole i sięgnęła po dzbanek z lekko wystygłym kakao oraz kilka tostów. Pogryzając je i popijając napój prosto z dzbanka rozglądała się ze znudzeniem po sali, opustoszałej o tej porze.
- Taki wielki zamek, a tak ciężko spotkać w nim ludzi - zwierzyła się stojącej przed nią wazie. - Nie sądzisz, że to nie jest w porządku? Według mnie... - Monolog Cay stawał się coraz dłuższy, ale i cichszy.
Kiedy jasnowłosa wygadała się i skończyła posiłek, rzuciła przelotne spojrzenie w stronę stołu Puchonów, po czym niespiesznie wyszła z Wielkiej Sali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Nie 12:04, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Usiadła przy stole rozglądając się za czymś do jedzenia i za kimś do porozmawiania, dzisiejszy nastrój wprawił ją w chęc dyskusji z każdą osobą, która się tylko napatoczy. Po chwili wahania zdecydowała się na jajecznicę, a do tego herbatę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Nie 13:38, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Cay kątem oka dostrzegła jakiegoś Krukona.
Siódmy rok chyba... stwierdziła przypominając sobie, że czasem migał jej w korytarzach. Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że zaryzykuje i podejdzie do niego. Dość miała ostatnich dni, w których mogła porozmawiać co najwyżej z jakimś przedmiotem lub swoim odbiciem. Zgarnęła marchewkę i skierowała się do stołu Ravenclawu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namrael Vivian
Slytherin
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:20, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Hogwart...
Hogwart?
Hogwart!!!
Namrael poruszał się po Wielkiej Sali troszkę jak we śnie. Jego ruchy były nerwowe i jakby przesadnie ostrożne. Tak chodzili na przykład marynarze po wielu tygodniach i miesiącach na morzu. Jeśli dodać do tego fakt, że jego długa, czarna szata zdawała się zlewać z jego cieniem - a moze faktycznie się zlewałą, któż to wie - nic dziwnego, że młody Vivian przyciagał spojrzenia. I szepty. Jak zwykle. I jak zwykle miał je gdzieś. Przysiadł przy stole Slytherinu i, ułozywszy błyskawicznie w myślach plan kampanii, zajął się sukcesywnym podbojem kolejnych półmisków z pożywieniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Pon 20:23, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Weszła do Wielkiej Sali i po chwili siedziała przy samym brzegu stołu. Nalała sobie gorącego kakao do kubka, wypiła je duszkiem i ukryła twarz w dłoniach z głośnym westchnięciem. Ot co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namrael Vivian
Slytherin
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:28, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Zerknął na Cayenne, nie przestając pałaszować. Co to za jedna? Cholera, przez to wszystko zapominał twarzy i nazwisk. Przez chwilę przyglądał się dziewczynie usiłując ja dopasować do listy znanych sobie choćby przelotnie dziewcząt - a była ona długa - po czym poddał się i wrócił do jedzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cayenne Derry
Slytherin
Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galicja
|
Wysłany: Pon 20:34, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Kątem oka dostrzegła przyglądającego jej się przez chwilę Ślizgona.
A ten tu skąd się wziął? Kiedy wlazł? I jakim prawem patrzy się i przeszkadza?
Łypnęła na niego groźnie spod grzywki, fuknęła i ponownie westchnęła. Do kompletu dźwięków chyba już tylko jakiegoś nieokreślonego pisku brakowało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namrael Vivian
Slytherin
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:37, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Namrael uśmiechnał się i odchylił nieco na krześle, nalewajac sobie nieco soku z dyni. Nie lubił go zbytnio, ale to tradycja a tradycja... to coś ekstra. Jaka groźna, jaka wojownicza, jaka mroczna... Stereotypowa ślizgonka, czyż nie? Pokręcił nieco głową. I jak tu nie popadać w archetypiczne skojarzenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tibby McGregor
Slytherin
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:40, 30 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Sama nie wiedziała dlaczego wybrała właśnie to miejsce. Po prostu. Bez żadnego powodu.
Ostrożnie usiadła na ławce. Przed jej nosem pojawiła się czysta i gotowa do nakładania na siebie zastawa.
- Wingardium Leviosa - wskazała różdżką na stojący nieopodal duży dzban z dyniowym sokiem.
Tak samo postąpiła z kanapkami z ukochanym tuńczykiem. A przynajmniej chciała żeby były jej one równie posłuszne jak napój. Przez przypadek spojrzała na swoją lewą rekę z do połowy już rozmazanym imieniem nowo poznanego Ślizgona. Zawsze kiedy je czytała zaczynała się histerycznie śmiać. Przy stole i w trakcie rzucania zaklęć, takie ataki nie powinny miec miejsca! Zdecydowanie.
Talerz z kanapkami zaczął się w powietrzu niebezpiecznie trząść. BUM! Upadł tuż przed nieznanym osobnikiem płci przeciwnej.
- CholeraCholeraCholeraCholeraCholera! - warczała pod nosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|