Szklarnia "Amazońska"

Tristan Miseris

Tris uśmiechnął się smutno.
- Zmieńmy temat - zasugerował.

Lori Backer

To był dobry pomysł. Ba, bardzo dobry.
- Jaka ładna pogoda? - bardziej powiedziała niż spytała Backer.

Tristan Miseris

- Jeszcze ciepło - przyznał. - I jeszcze nie pada. Niecierpię, gdy pada - wtedy zawsze jest zimno i ciemno. Przygnębiająca sceneria.

Lori Backer

Spojrzała na Tristiana jakby conajmiej uciekł z domu dla psychicznie chorych.
- Zwariowałeś? Deszcz jest właśnie najlepszy! - powiedziała głośno.

Tristan Miseris

Tristan zaśmiał się pod nosem.
- Mam uraz - wyjaśnił. - Zbyt często siedziałem całe dnie na deszczu. Zawsze później chodziłem zasmarkany - zaśmiał się.

Lori Backer

Pokręciła lekko głową z uśmiechem.
- To na pewno nie przez deszcz tylko przez ciebie - odparła. - Pewnie ubierałeś się za lekko i ot, co się stało! - Pstryknęła palcami.

Tristan Miseris

Tris zmarszczył brwi.
- Skoro tak twierdzisz - wzruszył ramionami.

Lori Backer

- Twierdzę - powtórzyła. - Sam deszcz... jest przecież cudowny, no! A szczególnie bieganie w deszczu... - rozmarzyła się. - Biegałeś w deszczu, prawda?

Tristan Miseris

- W większości tak - przyznał.

Lori Backer

- W większości?

Tristan Miseris

Tristan podrapał się po szyi, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wychowywałem się na wsi. Później, jak byłem na studiach, to też siedziałem większość czasu na gospodarstwie. Wiesz, jak zacznie padać, to zwierzęta trzeba biegiem zgonić do obory, aby nie zachorowały.

Lori Backer

- Ale tu nie o takie bieganie chodzi - odparła. - Takie... z własnej woli, rozumiesz?

Tristan Miseris

- Rozumiem - odparł, wspierając skroń na dłoni. - Ale w większości tego nie robiłem. Jak padało, to z braćmi graliśmy w Scrabble. A jak byłem starszy, zwyczajnie nie miałem czasu. Zresztą nie mam duszy romantyka - dodał po chwili wahania.

Lori Backer

- Co to są "Scrabble"? - wyrwało jej się jeszcze wtedy, kiedy Tristian mówił. Ale natychmiast zamilkła i zreflektowała się: - To nie od duszy romantyka zależy...

Tristan Miseris

- To od czego? - podchwycił profesor.